A cóż to za okazja?
Z tortem i świeczką, marzenie do spełnienia... tak wczoraj blogowi stuknął pierwszy rok. Z czego jestem ogromnie dumna i co poprawia moje samopoczucie pomimo chwilowego stanu przeziębieniowej niedyspozycji.
Jak, to się zaczęło?
Coś minie podkusiło i tak powstał pierwszy post a potem już samo jakoś poszło i trwa nadal.
Wzloty i upadki.
Były, są i zapewne będą jak przy wszystkich ludzkich działaniach. Nie da się tego uniknąć. Raz jest lepiej, raz gorzej ale generalnie blogowanie od roku stanowi część mojego życia i nie wyobrażam sobie aby było inaczej. Bo nawet jak mnie tu nie było przez czas jakiś to tęskniłam za tym miejscem prze ogromnie i zrobiłam wszystko co w mojej mocy by powrócić jak najszybciej. Dziś patrząc na pierwsze "recenzje" zaliczyć by je trzeba było do kategorii upadków, jednak jak to się mówi ćwiczenia czynią mistrza i z biegiem czasu zauważam w śród nich coraz więcej wzlotów.
Radości i smutki.
Podobnie jak w przypadku, wzlotów i upadków przeplatają się i towarzyszą, ale każda z takich radości przegania smutki i od razu jest lepiej. Najwięcej radości sprawia jak chyba większości molom książkowym, każda "nowa" perełka na półce, czy w przypadku blogerów książkowych każdy pozostawiony komentarz, każdy nowy fan czy obserwator. Ale są i smuteczki każdy ma z innych powodów, po za tym to nie okazja by o tym pisać.
Wielkie podziękowania,
również dla Aliny Białowąs pierwszej autorki, która zaproponowała książkę do recenzji oraz każdego z wydawnictw dzięki którym miałam możliwość przeczytań niektóre z tytułów.
Komentarze
Prześlij komentarz
*Nie spamuj! Komentarze w stylu fajny blog, zapraszam do mnie lub te z linkiem do Twojego bloga, będą usuwane.
*Staram się odwiedzać blogi osób, które skomentowały mój post i odwdzięczyć im się tym samym.
*Za każdy konstruktywny komentarz serdecznie dziękuję.