Przejdź do głównej zawartości

#26 Załatwaiczka, M. Wójtowicz

Załatwiaczka - Milena Wójtowicz

"Załatw mi ..."



Na książkę ta miałam chrapkę już od lutego zaraz po przeczytaniu inne książki tej autorki Podatek, wygrzebałam tytułu w zakamarkach strony wydawnictwa i czułam każdą cząstką czytelniczej duszy, że to coś dla mnie. Jednak upolowanie książki, która swoją premierę miała już dawno temu i świat o niej zapomniał graniczy z cudem. Jednak dzięki akcjom jakie są organizowane przy różnych okazjach i cud możliwy. Mam tu oczywiście na myśli akcję z półki na półkę zorganizowanej przez portal Lubimyczytac.pl w czasie Warszawskich Targów Książki. Ktokolwiek przyniósł tam Załatwiaczkę niech wie, że bardzo mu dziękuję, bo wśród ośmiu książek jakie stamtąd przywiozła ta była jedną z trzech, których zdobycie sprawiło mi najwięcej radochy.



Czy obraz dziewczyny w ogrodniczkach, bluzie i trampkach. Z telefonem przyrośniętym do ucha i fryzurą a raczej brakiem fryzury. Może się kojarzyć z Miss Studentek. Owszem może! Pod jednym z kilku warunków. Tytuł Miss zdobyła będąc śliczną młodą dziewczyną, a teraz wygląda tak ze względu na wykonywaną prace no i jeszcze jest się kimś z branży... Małgosia Polka studiująca w Anglii. Dostaje w spadku po niezwykłej staruszce dom i posadę. Nie typową posadę w korporacji... w której nie ma sprawy nie do załatwienia. Słoń ok kiedy? Tajne akta gdzie dostarczyć? Wehikuł czasu, nowe serce... dla Załatwiaczki nie ma zadania nie do załatwienia. Współpraca z magiem, czarodziejem, druidką, czytaczem marzeń to codzienność dziewczyny. Do tego dochodzi kumpel wampir i pół randki z półtrollem. 

Teoretycznie wszystko mamy ciekawy pomysł stworzenia korporacji zajmującej się spełnianiem zamówień najdziwniejszych zlecenia oraz game przedziwnych zleceń zarówno od zwykłych ludzi jaki i od postaci fantastycznych. Występują przecież i czarodzieje, czyli odrobina magi, i wampiry, czyli kolejni modni w fantastyce bohaterowie. Czyli fabuła jest bardziej niż okeej. 

Jest dobrze zarysowana główna bohaterka, jaki i postacie z jej bliskiego otoczenia, które również przewijają się przez większość książki są barwne i można zapałać do nich większą lub mniejszą sympatią. To daje już tej książce drugi plus, który świadczy o tym, że warto po nią sięgnąć. 

Język jest prosty, codzienny, czasem dowcipny. Książka bogata w opisy i niestety w moim odczuciu czasem za bogata. Czułam się przytłoczona praktycznie ciągłym opisem wydarzeń przedstawianych w książce, niekiedy niepotrzebnie powtórzonym. Co powodowało zniechęcenie oraz chęć porzucenia książki. Może sprawiać również, że książkę odbiera się jako ciężką. I są to jedyne zarzuty jaki mogę jej przedstawić.

Ponieważ całość tworzy jednak  kilka zabawnych rozdziałów opowiadających historie różnych zleceń głównej bohaterki na przełomie pierwszego roku jej pracy. Ciekawie wykreowana fabuła ze świeżym pomysłem na świat magi i niewyjaśnionych zjawisk z nie zwykłej rzeczywistości. Trochę humoru. Choć po przeczytaniu poprzedniej książki tej autorki "Podatek" liczyłam na większą dawkę humoru oraz na trochę lżejszą pozycję, dla powyższych plusów, byłam skłonna przebrnąć przez ogromną ilość opisów.  Muszę się przyznać bez bicia jest mi niezmiernie ciężko ocenić tą książkę, bo o ile jej witanie w moich zbirach sprawiło dużo radochy, o tyle wrażenia ogólne po jej przeczytaniu mam mieszane albo w niej czegoś zabrakło, ostatniego szlifu albo za dużo w niej szczęścia na raz... co wpływa trochę na to, że nie wywołuje już tyle radochy...?  

Autor: Milena Wójtowicz
Tytuł: Załatwiaczka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 446
Ocena: 6

Wyzwania


Publikacja i link:
Blog, Lubimyczytac.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tam, gdzie działają liczne sprzeczności,...

Źródło ... tam rozkwita największa nadzieja.  (Ignacy Loyola) Bywają czasami takie chwile, że człowiek po prostu musi poruszyć jakiś temat, bo inaczej się udusi.  Zacznę od opisania sytuacji, której byłam świadkiem jakiś czas temu. Rzecz działa się na przejściu dla pieszych z sygnalizacją świetlną. Rodzina dwa + jeden, na wycieczce rowerowej. Tata jadący jako pierwszy przepisowo przejeżdża na rowerze pasem wyznaczonym dla rowerów. Mama jedząca jako ostatnia tuż przed przejściem zsiada z roweru i rzecze do dziecka. Dziewczynki lat około dziesięciu. - Ola, Ola zsiądź z roweru.  Co robi Ola (to wiele tłumaczy, mam swoją małą teorie o magi imion o której być może kiedyś opowiem). Otóż Ola wybiera opcję dla siebie najwygodniejszą przejeżdżając po przejściu dla pieszych. (czyli, po pasach, ale to już szczegół w tym momencie nie istotny) Na dodatek informując mamę czemu wybiera takie rozwiązanie. - A tata przejeżdża! 

Czy umiesz przyznać się do błędu...?

Ponoć nie myli się tylko ten co nic nie robi. O innych na przykład - saper - że może, ale tylko raz. Nie zmienia to jednak "szarej codzienności". Gdzie wśród natłoku spraw, niedostatku czasu czy plątaninie myśli zdarzają nam się pomyłki. Te drobne i nic nieznaczące typu nie to mleko z półki w sklepie. Niekiedy jednak wielkie błędy, które mogą nas kosztować wiele. Tak! Nie ma ludzi nie omylnych.

(1) Tak trudno opiekować się kimś,...

… nawet najukochańszym na świecie,  gdy samemu potrzebuje się opieki i przytulenia... (W imię miłości, K. Michalak, str. 37, Wyd. Literackie, 2013) Jakiś czas temu czytałam inny tytuł Pani Katarzyny i … o tym opowiem jednak innym razem. Dziś zdradzę tylko, że nie ciągnęło mnie do jej kolejnych tytułów. Jednak jak przystało na mola książkowego, nie przepuszczam okazji do zdobycia jakiejkolwiek pozycji po okazyjnej cienie (niecałych 6 zł.). Dodatkowo historia o małej bohaterce wydała mi się pospolita.