Przejdź do głównej zawartości

#24 Zaginiony klucz do Asgardu, A. Stelmaszyk

Kroniki Archeo. Zaginiony klucz do Asgardu - Agnieszka Stelmaszyk
 A to książka z konkursu ogłoszonym przez Xiegarnia.pl i Zieloną Sowę. Jest to moja pierwsza cześć tego cyklu, ale jego już szósta, parę razy gdzieś tam w sieci mi śmignęła i pomyślałam, że może tam kiedyś przeczytam? Nie byłam, więc przekonana do brania udziału w konkursie. Jednak jak zostałam poinformowana przez wydawnictwo" książki są pisane w taki sposób, że bez znajomości poprzednich tomów można czytać tomy późniejsze " Decydowała kolejność przesłania poprawnej odpowiedzi itd... I tu znowu mój sceptycyzm wziął górę, "Pewnie już za późno?".



Jak się okazuje nigdy nie jest za późno. Na wysłanie zgłoszenia w konkursie czy sięgnięcie po tą książkę?  I czy było warto? Ale wszystko w swoim czasie. 
Znacie to uczucie, kiedy dostajecie dobre wieści?, Gdy dociera do was upragniony egzemplarz książki? Ja, mimo iż nie wiedziałam czego mogę spodziewać się po książce, cieszyłam się jak dziecko kiedy zobaczyłam raz, że pozdrowienia wraz z autografem autorki to jeszcze w tak przepięknie wydanej książce.


Nie znam wcześniejszych książek z serii Kroniki Archeo. Część zatytułowana Zaginiony klucz do Asgardu, to opowieść o przygodach rodzeństwa Ani i Bartka Ostrowskich., którzy podczas swojego pobytu w Wolinie poznają Helenkę. To dziewczynka naprowadza ich na tajemniczych poszukiwaczy skarbu. Dodatkowo późniejszy wyjazd na Bornholm i spotkanie z zaprzyjaźnionym rodzeństwem Gardnerów tylko potęguję chęć wyjaśnienia zagadki i popycha młodych archeologów do dalszych poszukiwań. Plus zaginiony profesor, nieznany mężczyzna skaczący z klifu oraz przygody Panny Ofelii. 

Całość tworzy piękną historię, opowiedzianą przez autorkę niezwykle barwnym i bogatym językiem. Krótkie rozdziały czyta się bardzo szybko. Jednak żeby nie rozstać się z książką, aż za szybko czytanie umilają przepiękne ilustrację.
 

Fajnym i przyjemnym elementem książki są ilustracje połączone z tekstem:
E - male wymieniane między bohaterami, książki.








Czy zapiski z Kroniki Archeo.










Równie ciekawym rozwiązaniem, są ciekawostki dotyczące wydarzeń z książki mające odzwierciedlenie w historii i teraźniejszości rzeczywistego świata. Taka trochę nauka przez zabawę.


Przeczytanie tej, książki było dla mnie podwójną podróżą. Zarówno z jej bohaterami śledząc z ciekawością dalsze wydarzenia, żeby wspólnie z nimi dojść do całkiem dla mnie zaskakującego, fantastycznego końca opowieści. A także dzięki całokształtowi książki odbyłam małą prywatną podróż we wspomnienia z czasów szkoły i swojego dzieciństwa. Bawi, uczy, jest wiele słów ale żadne nie odda tego jak według mnie wartościowa jest ta książka. 

Jednak książka ma moim zdaniem jeszcze jeden warty wspomnienia plus. Przypomina popularne ostatnio animowane filmy familijne , które ogląda się całymi rodzinami i każdy znajdzie w nich coś zabawnego, każdy się śmiej tylko i dzieci, i rodzice robią to w zupełnie różnych momentach. I z tą książką jest podobnie myślę, że każdy znajdzie w niej coś przyjemnego. 

Było to moje pierwsze spotkanie z tą serią i na pewno nie ostatnie może nie teraz, może nie od razu, ale kiedyś z przyjemnością zapoznam się z innymi przygodami młodych archeologów. Polecam szczególnie na wspólne rodzinne czytanie lub jako doskonałą książkę dla dzieci na pierwsze próby samodzielnych wypraw w świat literatury. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy umiesz przyznać się do błędu...?

Ponoć nie myli się tylko ten co nic nie robi. O innych na przykład - saper - że może, ale tylko raz. Nie zmienia to jednak "szarej codzienności". Gdzie wśród natłoku spraw, niedostatku czasu czy plątaninie myśli zdarzają nam się pomyłki. Te drobne i nic nieznaczące typu nie to mleko z półki w sklepie. Niekiedy jednak wielkie błędy, które mogą nas kosztować wiele. Tak! Nie ma ludzi nie omylnych.

(1) Tak trudno opiekować się kimś,...

… nawet najukochańszym na świecie,  gdy samemu potrzebuje się opieki i przytulenia... (W imię miłości, K. Michalak, str. 37, Wyd. Literackie, 2013) Jakiś czas temu czytałam inny tytuł Pani Katarzyny i … o tym opowiem jednak innym razem. Dziś zdradzę tylko, że nie ciągnęło mnie do jej kolejnych tytułów. Jednak jak przystało na mola książkowego, nie przepuszczam okazji do zdobycia jakiejkolwiek pozycji po okazyjnej cienie (niecałych 6 zł.). Dodatkowo historia o małej bohaterce wydała mi się pospolita.

Tam, gdzie działają liczne sprzeczności,...

Źródło ... tam rozkwita największa nadzieja.  (Ignacy Loyola) Bywają czasami takie chwile, że człowiek po prostu musi poruszyć jakiś temat, bo inaczej się udusi.  Zacznę od opisania sytuacji, której byłam świadkiem jakiś czas temu. Rzecz działa się na przejściu dla pieszych z sygnalizacją świetlną. Rodzina dwa + jeden, na wycieczce rowerowej. Tata jadący jako pierwszy przepisowo przejeżdża na rowerze pasem wyznaczonym dla rowerów. Mama jedząca jako ostatnia tuż przed przejściem zsiada z roweru i rzecze do dziecka. Dziewczynki lat około dziesięciu. - Ola, Ola zsiądź z roweru.  Co robi Ola (to wiele tłumaczy, mam swoją małą teorie o magi imion o której być może kiedyś opowiem). Otóż Ola wybiera opcję dla siebie najwygodniejszą przejeżdżając po przejściu dla pieszych. (czyli, po pasach, ale to już szczegół w tym momencie nie istotny) Na dodatek informując mamę czemu wybiera takie rozwiązanie. - A tata przejeżdża!