
To historia księdza Eugeniusza z niewielkiego miasteczka Dynów, który od jakiegoś czasu miewa spełniające się co do joty koszmarne sny. Problem zaczyna się kiedy do akcji wkracza miejscowa policja i to ona musi odnajdować kolejne ofiary proroczych snów...
Książka stanowi połączenie narracji trzecioosobowej z fragmentami zapisków w pierwszej osobie. Dodaje to przedstawionej historii więcej wiarygodności. Pogłębiając w czytelniku odbierane wrażenia ze śledzonych wydarzeń, czasem ukazując jedną historię z dwóch zupełnie innych stron... i mnie taka konstrukcja pasuje.
Książka jest cienka i zakładałam, że po prostu usiądę i przeczytam ją za jednym podejściem. Niestety albo i dobrze? Pod naporem emocji, myśli i wydarzeń dotykających bohaterów książki, potrzebowałam czasem chwili oddechu... I powiem, że w przypadku tej książki to świadczy moim zdaniem o tym, że jest to dobra książka. Bo między innymi o to, w książkach chodzi. O wywołanie w czytelniku emocji... A i chwile te nie trwały z byt długo, bo za chwilę gnana ciekawością sięgałam znów..., aż mi się książka skończyła. Ot, co!
Polecam zwłaszcza fanom gatunku.
Komentarze
Prześlij komentarz
*Nie spamuj! Komentarze w stylu fajny blog, zapraszam do mnie lub te z linkiem do Twojego bloga, będą usuwane.
*Staram się odwiedzać blogi osób, które skomentowały mój post i odwdzięczyć im się tym samym.
*Za każdy konstruktywny komentarz serdecznie dziękuję.