W woli wyjaśnienia jedne z pierwszych wpisów na blogu odsyła do innych autorek, do których z różnych względów mam sentyment, dzięki Grocholi polubiłam czytanie w ogóle, pewną serie uratowałam przed zagładą w koszu na śmieci, ale wydaję mi się, że jedną z pierwszych poważniejszych wypraw, jakie odbyłam w książkowy świat, był właśnie Tolkienowski świat Władcy Pierścieni.
To były niejako pierwsze kroki w magiczne światy fantastycznych książek, dość długo trwające dwa miesiące i tylko trzy książki. Hm, ale za to, jakie? Nie będę się tutaj rozpisywać i streszczać fabuły, bo któż o nich nie słyszał.
Dodam jednak, że mimo iż upłynęło sporo czasu odkąd, odbyłam tę podróż, pamiętam z niej wiele. I myślę, że warto było ją odbyć.
Dziś to na tyle miłego dnia...
Komentarze
Prześlij komentarz
*Nie spamuj! Komentarze w stylu fajny blog, zapraszam do mnie lub te z linkiem do Twojego bloga, będą usuwane.
*Staram się odwiedzać blogi osób, które skomentowały mój post i odwdzięczyć im się tym samym.
*Za każdy konstruktywny komentarz serdecznie dziękuję.