... książka zamiast kwiatka
Marzenie mam, by dostać kwiatka, by dostać książkę. Bo marzenie mam by dostać książkę zamiast kwiatka.
To wcale nie jest tak, że nie lubię kwiatków. Lubie nawet bardzo, konwalie czy maleńki bukiecik ze stokrotek. Kiedyś też miała taki czas okres, kiedy marzyło mi się dostać granatową róże. Ale co poza zasuszeniem można z takim otrzymanym kwiatkiem zrobić? Siłą rzeczy wnet i tak zginie w koszu. Ja mam zasuszony tylko jeden kwiatek z wiązanki ślubne mojej siostry tak na pamiątkę? A i tak, żadnego z tego pożytku, poza zapełnianiem miejsca.
Lubię czytać, jest to od jakiś dwóch lat część mojej codzienności i jak każdy mol książkowy lubię gdy moja biblioteczka się powiększa. Stąd pomysł na książkę zamiast kwiatka. Która nie tylko sprawi tyle samo przyjemności, to jeszcze ładnie wygląda na półce, po za tym zawsze można do niej wrócić... Ale czy kiedykolwiek uda mi się przekonać najbliższych do czegoś takiego?
Komentarze
Prześlij komentarz
*Nie spamuj! Komentarze w stylu fajny blog, zapraszam do mnie lub te z linkiem do Twojego bloga, będą usuwane.
*Staram się odwiedzać blogi osób, które skomentowały mój post i odwdzięczyć im się tym samym.
*Za każdy konstruktywny komentarz serdecznie dziękuję.