Przejdź do głównej zawartości

Czy umiesz przyznać się do błędu...?


Ponoć nie myli się tylko ten co nic nie robi. O innych na przykład - saper - że może, ale tylko raz. Nie zmienia to jednak "szarej codzienności". Gdzie wśród natłoku spraw, niedostatku czasu czy plątaninie myśli zdarzają nam się pomyłki. Te drobne i nic nieznaczące typu nie to mleko z półki w sklepie. Niekiedy jednak wielkie błędy, które mogą nas kosztować wiele. Tak! Nie ma ludzi nie omylnych.

A kiedy przychodzi moment, w którym wypadałoby się do nich przyznać. Nie robimy tego zbyt chętnie. O wiele łatwiej jest nam schować je głęboko na dnie wielkiego pudła, które upchniemy gdzieś w najdalszym koncie szafy. Przecież "nie okaże słabości, bo ludzie przestaną mnie szanować" wymyślamy na poczekaniu najdoskonalszą wymówkę. 

A co kiedy jednak przyznam się do błędów?

Jakie popełniłam prowadząc a raczej nie prowadząc bloga. 

  • Chciałam zbyt dużo srok złapać za ogon, czyli siadałam na długie godziny i tworzyłam zarys tego o czym i z jaką regularnością to ja pisać nie będę. BŁĄD PLANOWANIA. Bo gdzie za dużo planowania tam za mało działania. Choć nadal są rzeczy o których chciała bym pisać to nie będę już planować co i kiedy opublikuje.

  • Zaglądałam na inne blogi, czytałam i podziwiałam. Jak to możliwe, że ten blog jest krócej niż mój a ma już taki sukces.... tylu fanów, obserwatorów. I traciłam zapał. BŁĄD ZAZDROŚCI. Nie biorąc pod uwagę innych argumentów, bo może ma inną grupę docelową? A może większe doświadczenie w pisaniu, z tym, że na innym polu niż blog? Tylko wytrwałą praca się człowiek wzbogaci.

  • Tracąc zapał traciłam także coś innego. Skoro nie odnoszę takich sukcesów jak inni jestem do bani. BŁĄD BRAKU WIARY. A jednak pojawiali się nieliczni czytelnicy, to może nie w tym rzecz?Eureka! W tej kwestii podobnie jak ze znajomymi na sławnym portalu. 700 znajomych ale o urodzinach pamięta 10, pomaga 3 Nie ilość a jakość albo mniej znaczy więcej. 

  • Chciałabym o czymś napisać ale i tak mam mało czytelników. A jak im się nie spodoba to, co napiszę? BŁĄD STRACHU. Kontrowersyjny temat! Strata czytelników? A może dzięki niemu zyskasz nowych. Warto nawet jeśli zdarzy się, że ktoś odejdzie... Warto mam nadzieje :)

  • Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, czyli znikałam. Najcięższy z błędów. BŁĄD MILCZENIA (który popełniłam nie tylko w kwestii prowadzenie bloga).  Bo choć miewałam ciężkie chwile (mobbing w pracy, nadal trwające poszukiwania nowej), było mi źle i nie miałam głowy do pisania recenzji czy innych postów. To mogłam znaleźć siłę by chociaż o tym wspomnieć. Zapewnić, że wrócę gdy tylko wszystko się ułoży. Nie wszystko się ułożył... Ale wierzę w to, że już wkrótce się to zmieni. 

Dziś już nie czuję się słaba. Wręcz przeciwnie niezwykle odważna i silna, że choć miałam chwile słabości, w których popełniłam błędy. Potrafię się do nich przyznać nie tylko przed samą sobą. Więcej błędów nie pamiętam, lecz wszystkich żałuję. 

Odpowiedzi na pytania:

Czy ktoś (nie tylko blogger) kto przyznaje się do błędów zasługuje na wieczne potępienie a może na coś innego?
oraz Jakie jeszcze błędy zdarzają się bloggerom?
pozostawiam Wam. 


Komentarze

  1. O kurczę, jakbym czytała o sobie! Swój blog założyłam ponad rok temu i skończyło się na samym planowaniu, które i tak nic nie dało. Chęć blogowania po roku wygrała, dlatego jestem tu, gdzie jestem. Teraz dokładnie wszystko przemyślałam, poukładałam i mam nadzieję, że wytrwam. Tobie życzę powodzenia, dalej stawiaj na jakość, nie ilość! :)
    Dołącza do Ciebie kolejna duszyczka! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam duszyczkę, której również życzę wytrwania. :)

      Usuń
  2. Błędy wpisane są w nasze życie i to WIELKIMI LITERAMI - nie popełnia ich tylko ten, kto nic nie robi, a tak się jakoś w naszym życiu się składa, że każdy "coś" robi, a tym samym naraża się na ich popełnianie... Nasze życie jest fascynującą przygodą - wędrówką prowadzącą niezwykle krętą i wyboistą drogą - bywa, że upadamy ale już po chwili wstajemy aby iść dalej... czasami zatrzymujemy się aby spojrzeć na trasę, którą już pokonaliśmy rozpamiętując przeszłość i dokonując wnikliwej analizy czasu minionego... Lecz idziemy dalej spoglądając na otaczającą nas rzeczywistość jednocześnie usilnie starając się dostrzec piękno i niezwykłość momentów dziejących się "tu i teraz"... Przyznając się do błędów stajemy się bardziej prawdziwi i realniejsi byciu niezwykłą istotą jaką jest człowiek... Najważniejsze to (na)uczyć się przyznawać do błędów przed samym sobą bo mimo iż ludzi można oszukać to siebie samego nigdy nie zdołamy oszukać, a istota, którą dostrzegamy w lustarzanym odbiciu powinna być naszym największym przyjacielem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dużo racji ale najbardziej podoba mi się podsumowanie twoich słów bycie swoim przyjacielem.

      Usuń

Prześlij komentarz

*Nie spamuj! Komentarze w stylu fajny blog, zapraszam do mnie lub te z linkiem do Twojego bloga, będą usuwane.
*Staram się odwiedzać blogi osób, które skomentowały mój post i odwdzięczyć im się tym samym.
*Za każdy konstruktywny komentarz serdecznie dziękuję.

Popularne posty z tego bloga

Tam, gdzie działają liczne sprzeczności,...

Źródło ... tam rozkwita największa nadzieja.  (Ignacy Loyola) Bywają czasami takie chwile, że człowiek po prostu musi poruszyć jakiś temat, bo inaczej się udusi.  Zacznę od opisania sytuacji, której byłam świadkiem jakiś czas temu. Rzecz działa się na przejściu dla pieszych z sygnalizacją świetlną. Rodzina dwa + jeden, na wycieczce rowerowej. Tata jadący jako pierwszy przepisowo przejeżdża na rowerze pasem wyznaczonym dla rowerów. Mama jedząca jako ostatnia tuż przed przejściem zsiada z roweru i rzecze do dziecka. Dziewczynki lat około dziesięciu. - Ola, Ola zsiądź z roweru.  Co robi Ola (to wiele tłumaczy, mam swoją małą teorie o magi imion o której być może kiedyś opowiem). Otóż Ola wybiera opcję dla siebie najwygodniejszą przejeżdżając po przejściu dla pieszych. (czyli, po pasach, ale to już szczegół w tym momencie nie istotny) Na dodatek informując mamę czemu wybiera takie rozwiązanie. - A tata przejeżdża! 

(1) Tak trudno opiekować się kimś,...

… nawet najukochańszym na świecie,  gdy samemu potrzebuje się opieki i przytulenia... (W imię miłości, K. Michalak, str. 37, Wyd. Literackie, 2013) Jakiś czas temu czytałam inny tytuł Pani Katarzyny i … o tym opowiem jednak innym razem. Dziś zdradzę tylko, że nie ciągnęło mnie do jej kolejnych tytułów. Jednak jak przystało na mola książkowego, nie przepuszczam okazji do zdobycia jakiejkolwiek pozycji po okazyjnej cienie (niecałych 6 zł.). Dodatkowo historia o małej bohaterce wydała mi się pospolita.