Przejdź do głównej zawartości

(1) Tak trudno opiekować się kimś,...

… nawet najukochańszym na świecie, 

gdy samemu potrzebuje się opieki i przytulenia...


(W imię miłości, K. Michalak, str. 37, Wyd. Literackie, 2013)

Jakiś czas temu czytałam inny tytuł Pani Katarzyny i … o tym opowiem jednak innym razem. Dziś zdradzę tylko, że nie ciągnęło mnie do jej kolejnych tytułów. Jednak jak przystało na mola książkowego, nie przepuszczam okazji do zdobycia jakiejkolwiek pozycji po okazyjnej cienie (niecałych 6 zł.). Dodatkowo historia o małej bohaterce wydała mi się pospolita.


Dziesięcioletnia Ania, w której życiu niewątpliwie nie jest różowo. Kontra tajemniczy właściciel Jabłoniowego Wzgórza, Edward. Do tego nie jedna dobrze skrywana tajemnica z przeszłości, która tylko czeka by wyjść na światło dzienne.

Czy ja wiem, czy może to być oryginalna, wciągająca opowieść? Nie mniej jednak bardziej niż historia Ani, ciekawiło mnie to w jaki sposób autorka poradziła sobie z umieszczeniem w książce tak trudnego bohatera jak dziecięca postać. I jeszcze to jak opowieść o małej Ani ma się do jej sławnej imienniczki z innego Wzgórza, czy jest aż tak wzruszająca, skoro aż tak się to podkreśla? Wątpiłam w to mocno i podeszłam do niej sceptycznie.

I jakże pozytywnie się rozczarowałam. W imię miłości to taka pozycja, przy której zapomina się o otaczającym świecie, o porze dnia, nocy. Ponieważ, gdy się ją czyta nie wiadomo kiedy staje się obserwatorem przedstawionych wydarzeń, niemym bohaterem historii. Zapomina się zupełnie, że bohaterzy to tylko postacie z książki, bo jedną ma się ochotę przytulić i pocieszyć, inną zaś rozszarpać na strzępy, by przemówić jej do rozsądku. Książka zachęca do myślenia. Porusza tematy, o których na co dzień się zapomina, a które nie tylko mogą ale zapewne nie raz się przydarzają.

Przeczytałam ją zarywając noc, ale nie żałuje. I tylko jeden raz myślałam o tym, by odłożyć ja na chwilę i skończyć później. Ale bynajmniej nie dla tego, że nie byłam ciekawa dalszych losów małej Ani, bo książkę czyta się ją na jednym wdechu, od pierwszej do ostatniej strony. Tym powodem, było to, że od ilości zapewnionych w książce wzruszeń, pojawił się moment, w którym nie wiele widziałam przez łzy. Ponadto zarówno dzięki przedstawionych w niej historiach, jaki i samym tym, że nie byłam przychylnie nastawiona do książek Pani Katarzyny, nauczyłam się, a może raczej przypomniała sobie, że każdemu należy się druga szansa.

Jednak w mojej ocenie, nie potrzebie porównuje się ją do sławnej Ani mieszkanki Zielonego Wzgórza. Ponieważ poza zbieżnością imion i historii umiejscowionej na Wzgórzu nic więcej nie łączy tych opowieści. Każda z nich jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, na swój sposób piękna.

  
Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: W imię miłości
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 288
Przeczytana w: 1 noc! 



Komentarze

  1. hey there my dear :) cool post !its pretty! please keep doing more :)

    Visit my pages if you like and maybe you would like to follow each other? let me know and leave me your links aswell


    My Blog ´suvarnathegolden´ - my newest post
    | Facebook | LOOKBOOK | IG@suvarna_gold |Bloglovin | get free header/button/signatur for your blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam, czytam i powiem szczerze, po przeczytaniu mnóstwa książek, twórczość pani Michalak woła o pomstę do nieba. Nie nazwałabym jej dobrą pisarką i milion pochlebnych recenzji nie przekona mnie do jej twórczości. Jednakże, Twój styl pisania jest dobry i przyjemny, więc czytanie nawet tak niszowej literatury ma dobry wpływ na Twoją twórczość. Tak trzymaj! :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam dwie książki pani Michalak jedna -Mistrz- była w mojej ocenie "kiepska" druga to - W imię miłości - naprawdę byłam mile zaskoczona tym jak bardzo mnie poruszyła, co zresztą napisałam wyżej. Nie wypowiem się na temat całokształtu twórczości autorki, bo dwie książki powodujące tak rozbieżne odczucia to nie jest odpowiednia podstawa do zabierania głosu w tej sprawie.
      Dziękuje również za miłe słowa, choć wierz mi czytuje przeróżną literaturę od niszowej przez klasykę po zwykłą młodzieżówkę.

      Usuń

Prześlij komentarz

*Nie spamuj! Komentarze w stylu fajny blog, zapraszam do mnie lub te z linkiem do Twojego bloga, będą usuwane.
*Staram się odwiedzać blogi osób, które skomentowały mój post i odwdzięczyć im się tym samym.
*Za każdy konstruktywny komentarz serdecznie dziękuję.

Popularne posty z tego bloga

Tam, gdzie działają liczne sprzeczności,...

Źródło ... tam rozkwita największa nadzieja.  (Ignacy Loyola) Bywają czasami takie chwile, że człowiek po prostu musi poruszyć jakiś temat, bo inaczej się udusi.  Zacznę od opisania sytuacji, której byłam świadkiem jakiś czas temu. Rzecz działa się na przejściu dla pieszych z sygnalizacją świetlną. Rodzina dwa + jeden, na wycieczce rowerowej. Tata jadący jako pierwszy przepisowo przejeżdża na rowerze pasem wyznaczonym dla rowerów. Mama jedząca jako ostatnia tuż przed przejściem zsiada z roweru i rzecze do dziecka. Dziewczynki lat około dziesięciu. - Ola, Ola zsiądź z roweru.  Co robi Ola (to wiele tłumaczy, mam swoją małą teorie o magi imion o której być może kiedyś opowiem). Otóż Ola wybiera opcję dla siebie najwygodniejszą przejeżdżając po przejściu dla pieszych. (czyli, po pasach, ale to już szczegół w tym momencie nie istotny) Na dodatek informując mamę czemu wybiera takie rozwiązanie. - A tata przejeżdża! 

Czy umiesz przyznać się do błędu...?

Ponoć nie myli się tylko ten co nic nie robi. O innych na przykład - saper - że może, ale tylko raz. Nie zmienia to jednak "szarej codzienności". Gdzie wśród natłoku spraw, niedostatku czasu czy plątaninie myśli zdarzają nam się pomyłki. Te drobne i nic nieznaczące typu nie to mleko z półki w sklepie. Niekiedy jednak wielkie błędy, które mogą nas kosztować wiele. Tak! Nie ma ludzi nie omylnych.