Przejdź do głównej zawartości

Były sobie targi,...




 ... czy jakoś tak?

 

W zeszył roku po Warszawskich Targach Książki przechadzał się taki ludek i do dziś żałuje, że nie zrobiłam mu zdjęcia, bo tytuł kreskówki idealnie pasuje do relacji z targów, które dobiegły już końca. Dlatego, też w tym roku postanowiłam się dobrze do targów przygotować. A co mi z tego wyszło... przekonajcie się sami. Zapraszam.

Na swój pierwszy dzień na tegorocznych targach zaplanowałam sobotę. wydrukowałam sobie plan targów zaznaczyłam stoiska, które chce odwiedzić. Pierwszym punktem programu miała być wymiana książek "Z półki na półkę" organizowana przez portal lubimyczytac.pl, naszykowałam, książki które zabiorę do wymiany. Później bardzo chciałam zdobyć autograf Pani Justyny Drzewickiej autorki Niepowszednich. 



Na stacji Warszawa Stadion wylądowałam jeszcze przed 10, by na spokojnie przejść, zorientować się co i jak, i ze spokojem zacząć dzień targowy. 


Zaraz przekroczę bramę raju mola książkowego.


I jeszcze do za pięć 10 ten spokój zachowywałam, nie powiem stojąc w kolejce, która już po krótkiej chwili zmieniła się w "wielką koleje" czułam się trochę jak w starym skeczu kabaretu Ani Mru Mru "Otwarcie hipermarketu". Emocje sięgały zenitu. 

 

Nie mogłam się powstrzymać, choć patrząc teraz na to zdjęcie dochodzę do wniosku, że mogłam bardziej się postarać. Ale poniesiona przez rozentuzjazmowany tłum... a raczej dokładnie przez... I tu wróćmy do poranku dnia 21 maja 2016 roku godzina 7.30.
- Spakowałaś sobie wszystko? - Pyta troskliwie moja mama.
- Tak - odpowiadam ze spokojem - bo wiesz co roku obiecuje sobie, że się dobrze do targów przygotuje. Co, gdzie i o której? I wreszcie mi się udało, wszytko mam naszykowane i dobrze zaplanowane. Sprytna ja :) 
- Ach... to ty masz tak jak ja w sklepie z gałgankami (moja mam jest krawcową). 
- Tak, tylko wiesz do tej pory to jechałam na targi na spokojnie a potem wchodziłam do środka i a....a.... książki :) I latałam jak wariatka, bo wyobraź sobie, że w jednym miejscu masz na raz jakieś 200 albo 300 takich sklepów. 
... własne szaleństwo. Choć robiąc to zdjęcie jeszcze się jakoś trzymałam, trzymałam się jeszcze podczas wymiany.


Przestałam się trzymać niedługo po zrobieniu tego zdjęcia, tuż po wymianie. Zdążyłam złapać Panią Justynę, której dziękuje za bardzo miłą rozmowę - której szczegóły zdradzę niedługo, przy okazji recenzji Niepowszednich. Ale to chyba jakoś tak potem zaczęło się szaleństwo... a jak to się skończyło?



Przywiozłam z targów masę pozytywnej energii, uśmiechu na twarzy, tone zakładek, kilka słodkości...


...autograf Pani Justyny...


Tak, książki oczywiście też przywiozłam. 


Przywiozłam też najmilszą niespodziankę tegorocznych Warszawskich Targów Książki, coś co powoduje, że śmiało mogę stwierdzić, że przywiozłam z targów znacznie więcej książek, aczkolwiek elektronicznych.   


Pocketbook, Publio.pl dziękuje :) Dlatego po dniu tak pełnym wrażeń darowałam sobie niedzielną wyprawę na targi. Bo wiecie ja tu gadu gadu a książki same się nie przeczytają. 


Nexto.pl też dziękuje :) wiecie za co...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tam, gdzie działają liczne sprzeczności,...

Źródło ... tam rozkwita największa nadzieja.  (Ignacy Loyola) Bywają czasami takie chwile, że człowiek po prostu musi poruszyć jakiś temat, bo inaczej się udusi.  Zacznę od opisania sytuacji, której byłam świadkiem jakiś czas temu. Rzecz działa się na przejściu dla pieszych z sygnalizacją świetlną. Rodzina dwa + jeden, na wycieczce rowerowej. Tata jadący jako pierwszy przepisowo przejeżdża na rowerze pasem wyznaczonym dla rowerów. Mama jedząca jako ostatnia tuż przed przejściem zsiada z roweru i rzecze do dziecka. Dziewczynki lat około dziesięciu. - Ola, Ola zsiądź z roweru.  Co robi Ola (to wiele tłumaczy, mam swoją małą teorie o magi imion o której być może kiedyś opowiem). Otóż Ola wybiera opcję dla siebie najwygodniejszą przejeżdżając po przejściu dla pieszych. (czyli, po pasach, ale to już szczegół w tym momencie nie istotny) Na dodatek informując mamę czemu wybiera takie rozwiązanie. - A tata przejeżdża! 

Czy umiesz przyznać się do błędu...?

Ponoć nie myli się tylko ten co nic nie robi. O innych na przykład - saper - że może, ale tylko raz. Nie zmienia to jednak "szarej codzienności". Gdzie wśród natłoku spraw, niedostatku czasu czy plątaninie myśli zdarzają nam się pomyłki. Te drobne i nic nieznaczące typu nie to mleko z półki w sklepie. Niekiedy jednak wielkie błędy, które mogą nas kosztować wiele. Tak! Nie ma ludzi nie omylnych.

(1) Tak trudno opiekować się kimś,...

… nawet najukochańszym na świecie,  gdy samemu potrzebuje się opieki i przytulenia... (W imię miłości, K. Michalak, str. 37, Wyd. Literackie, 2013) Jakiś czas temu czytałam inny tytuł Pani Katarzyny i … o tym opowiem jednak innym razem. Dziś zdradzę tylko, że nie ciągnęło mnie do jej kolejnych tytułów. Jednak jak przystało na mola książkowego, nie przepuszczam okazji do zdobycia jakiejkolwiek pozycji po okazyjnej cienie (niecałych 6 zł.). Dodatkowo historia o małej bohaterce wydała mi się pospolita.